logotype
  • Aktualności
  • Dla zawodnika
    • Trasa
    • Dojazdy
    • Regulamin
  • Historia
    • Uczestnicy
    • Dotychczasowi zwycięzcy
    • Aktualni rekordziści
    • 50 najlepszych kobiet w historii
    • 50 najlepszych mężczyzn w historii
  • Galeria
  • Kontakt
  • de_DEDE
zapisz się
logotype
  • Aktualności
  • Dla zawodnika
    • Trasa
    • Dojazdy
    • Regulamin
  • Historia
    • Uczestnicy
    • Dotychczasowi zwycięzcy
    • Aktualni rekordziści
    • 50 najlepszych kobiet w historii
    • 50 najlepszych mężczyzn w historii
  • Galeria
  • Kontakt
  • de_DEDE
zapisz się
  • Aktualności
  • Dla zawodnika
    • Trasa
    • Dojazdy
    • Regulamin
  • Historia
    • Uczestnicy
    • Dotychczasowi zwycięzcy
    • Aktualni rekordziści
    • 50 najlepszych kobiet w historii
    • 50 najlepszych mężczyzn w historii
  • Galeria
  • Kontakt
  • de_DEDE
logotype
logotype
  • Aktualności
  • Dla zawodnika
    • Trasa
    • Dojazdy
    • Regulamin
  • Historia
    • Uczestnicy
    • Dotychczasowi zwycięzcy
    • Aktualni rekordziści
    • 50 najlepszych kobiet w historii
    • 50 najlepszych mężczyzn w historii
  • Galeria
  • Kontakt
  • de_DEDE
17 stycznia 2024

Pięćdziesiąt rozmów na 50. AMPANEL Maraton Dębno – Wojciech Ratkowski

Od kilku tygodni przedstawiamy Państwu wspomnienia maratońskie zawodniczek

i zawodników startujących w Maratonie Dębno. Dziś prezentujemy te należące do Wojciecha

Ratkowskiego – zwycięzcy i wielokrotnego uczestnika Maratonu Dębno.

WOJCIECH RATKOWSKI

Moje dwa maratony w Dębnie.

Pierwszy swój maraton w życiu pobiegłem w Dębnie 24 maja 1981 roku. Co

spowodowało, że zdecydowałem się na start na tak długim dystansie? W poprzednim sezonie

1979/1980 przebiegłem około 3400 kilometrów. Jak na przyszłego maratończyka to bardzo

mało. Nowy sezon również nie był przygotowaniem do maratonu. W grudniu przebiegłem

nieco ponad 500 km, a potem przez trzy miesiące biegałem około 340 km w miesiącu. Co

więc skusiło mnie na maraton? Sam nie wiem. Może to opowieści kolegów, że trzeba się

„sprawdzić” na prawdziwym dystansie?

Tak więc przyjechałem w sobotę rano do Dębna. Sama droga to ciekawa rzecz. W

tamtym czasie jechaliśmy z Gdyni do Stargardu Szczecińskiego nocnym pociągiem

z kuszetkami. Przyjazd był ok. 4:00 nad ranem. Czekało się na połączenie do Dębna

w dworcowej restauracji. Piliśmy herbatę i jedliśmy kanapki zabrane z domu.

W międzyczasie przyjeżdżał pociąg z Warszawy, przywożąc inne grupy zawodników, tak jak

i my, jadących na maraton. Około 6:00 rano ruszaliśmy do Dębna, w którym meldowaliśmy

się po 8:00. Biuro zawodów, rejestracja, potem zakwaterowanie w bursie szkolnej przy

głównej ulicy. Spanie na 11-osobowej Sali, łóżka polowe. Chyba nawet wygodne (trudno to

tak dokładnie ocenić z perspektywy czasu). W bursie była stołówka, z której wszyscy

korzystali. Pamiętam, że w dniu startu na obiad był czysty rosół z kawałkiem kurczaka.

W sobotę przed biegiem chodziliśmy po mieście, zatrzymując się szczególnie przed

sklepem, w oknie którego wystawione były puchary przeznaczone dla zwycięzców. Każdy

patrzył i „wybierał” jakiś dla siebie. Niestety nie wszyscy mogli je otrzymać następnego dnia

po biegu.

Sam bieg to płacenie „frycowego” za pierwszy start w maratonie, za brak właściwego

przygotowania, za brak odpowiedniego obuwia. Rozpocząłem zbyt optymistycznie.

10 kilometrów w 34 minuty i 5 sekund, 20 km – 1godz. 8 min. 5 sekund. A potem już

wszystko wróciło do „normy”. Trzeba było zapłacić za brak doświadczenia. Następne 20 km

pokonałem w 1 godzinę 18 minut i 22 sekundy. Ostateczny czas na mecie to 2 godz. 36 min.

Zająłem 50 miejsce. Zmęczony, ale chyba zadowolony, bo byłem ostatnim zawodnikiem,

który otrzymał puchar. A właściwie pucharek. Taki mały, z czerwonej laki. Wszystko to

odbywało się podczas ceremonii zakończenia maratonu z udziałem prawie wszystkich

startujących. Powrót do domu znowu nocą. I bolące przez następne dni nogi. Zwłaszcza

schodzenie po schodach sprawiało ból. Optymistyczne w tym wszystkim było to, że już

niedługo po biegu planowaliśmy następne starty w maratonie.

MARATON 1984

To szczególnie pamiętny dla mnie bieg. Szósty maja 1984 roku. Niedziela. Rano

w kościele ksiądz, który też biegał w maratonie (wtedy był to ewenement) życzył nam

wszystkim powodzenia.

Start po południu. Temperatura powietrza ok. 18 stopni. Bezwietrznie. Byłem do tego

biegu dobrze przygotowany. I treningowo i psychicznie. Przyjechałem do Dębna z rekordem

życiowym z poprzedniego sezonu 2:17:21. Przed biegiem ustaliłem z trenerem Panem

Henrykiem Tokarskim, że pobiegnę na wynik 2:14:00. Była to wtedy klasa mistrzowska.

Uzyskanie takiego wyniku wiązało się z wyższym stypendium sportowym.

Bieg rozpoczęli w szaleńczym, jak na tamte czasy, tempie dwaj zawodnicy radzieccy

oraz Polak Jerzy Finster. Trasa maratonu składała się z pięciu pętli około 8-kilometrowych.

Za każdym razem przebiegało się wokół skweru w centrum miasta. Po pierwszej pętli

czołowa trójka miała chyba z minutę przewagi nad główną, może 15 osobową grupą, w której

biegli wszyscy potencjalnie najlepsi polscy maratończycy. Za nimi podążałem ja

w towarzystwie jakiegoś Koreańczyka i dwóch Polaków. Dystans dzielący nas od głównej

grupy nie zmieniał się i wynosił około 100 metrów. Postanowiłem więc przyspieszyć

i dołączyć do nich. Po drugim okrążeniu powoli zaczęliśmy się zbliżać do „peletonu”. Udało

nam się ich złapać na 20 – 21 km. Chwilę trzymałem się na końcu grupy. Ale biegło mi się tak

dobrze, a „peleton” wydawał się dla mnie za wolny, że postanowiłem ruszyć do przodu.

Wychodząc z założenia, że nie warto zwalniać, ale lepiej „nadrobić” trochę czasu teraz, gdy

czuję się tak świetnie. Pociągnąłem za sobą Koreańczyka. Reszta stawki nie ruszyła za nami

uznając, że nie stanowimy dla nich żadnego zagrożenia. Moja „życiówka” była jedną

z najsłabszych w tej grupie. Szybko zgubiłem, a właściwie sam się zgubił Koreańczyk. A ja

sam w swoim, okazało się potem, wysokim tempie podążałem do mety. Na ostatnim

okrążeniu, w samym centrum miasta, doszedłem i wyprzedziłem, samotnie już wtedy

prowadzącego bieg Rosjanina. Wcześniej minąłem Jurka Finstera i drugiego zawodnika

Związku Radzieckiego. Ta chwila, w której wyszedłem na prowadzenie zawsze pozostanie

w mej pamięci. W tamtych czasach każda rywalizacja z zawodnikami radzieckimi miała jakiś

podtekst (polityczny). A tutaj Polak wyprzedza Rosjanina. Przy olbrzymim aplauzie

publiczności. Ci ludzie stojący wzdłuż trasy niesamowicie mnie dopingowali. Miałem

znaczną przewagę nad grupą, ale i ona znacznie przyspieszyła.

Na ostatnim okrążeniu nie myślałem o zwycięstwie. Chciałem uzyskać jak najlepszy

wynik. Na ostatnim nawrocie, cztery kilometry przed metą, moja przewaga z czterdziestu

kilku sekund zmalała do może dwudziestu sekund. Nie oglądałem się. Od osób stojących przy

drodze słyszałem, że mam przewagę 100 m, 50 m, 80 m. Tak różne były to dane. Gdy

wbiegałem do Dębna, przy restauracji „Lubuska”, do mety było około 1 km, wiedziałem,

że wygrałem ten maraton. Nie wiem skąd to się bierze. Ale tak było. Miałem tyle energii

w sobie, że w każdej chwili mogłem odeprzeć każdy atak. W każdej chwili mogłem

przyspieszyć. Biegłem więc swoje, pewny zwycięstwa. Na mecie 2:12:49! Jestem Mistrzem

Polski! Klasa mistrzowska międzynarodowa! Minimum olimpijskie! Rekord życiowy!

A przede wszystkim zwycięstwo! Pewne zwycięstwo, chociaż Zbyszek Pierzynka był „tylko”

4 sekundy za mną. Ale to były 4 pewne sekundy przewagi. Gratulacje od wszystkich. Byłem

przeszczęśliwy. Dekoracja na mecie. Najwyższy stopień podium, złoty medal, wspaniały

puchar, szarfa zwycięzcy. Wspominam do dzisiaj i wciąż się cieszę z tego osiągnięcia. I ta

wspaniała publiczność. A wieczorem bankiet, kolejne nagrody, tańce do „białego rana”. A tak

naprawdę nie do rana, bo musieliśmy, chyba o 4:00 ruszać na dworzec, na pociąg do Gdańska

(z przesiadką w Stargardzie Szczecińskim). I jeszcze pamiętam wysiadanie na peron z kolejki

podmiejskiej w Gdańsku. Mistrz Polski w maratonie, z torbą, pucharami schodzi po schodach

tyłem! To wszystko przez bolące nogi. Ale warto coś takiego przeżyć.

Wojciech Ratkowski – wybitny maratończyk. W latach 1983-1989 członek kadry narodowej

w maratonie. W 1984 r. został Mistrzem Polski w maratonie, uzyskując jednocześnie

nominację olimpijską na Igrzyska w Los Angeles (bojkot imprezy przez PKOl.). Ogółem

ukończył 33 biegi maratońskie. W 1986 r. wygrał maraton w Hamilton (Nowa Zelandia), był

piąty w Paryżu w 1987 r. Zajmował miejsca w pierwszej dziesiątce maratonów w Melbourne,

Bremie, Duluth (USA), Budapeszcie i Luxemburgu. W Dębnie startował w latach 1981-1988.

Jest prof. nadzw. dr hab. Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku, autorem

ponad 90 prac z zakresu teorii sportu i teorii treningu sportowego oraz rekreacji ruchowej

i treningu zdrowotnego.

Zapraszamy do startu w 50. AMPANEL Maratonie Dębno 2024, który odbędzie się 12 maja

2024 roku. Przypominamy, że opłata startowa jest nadal w promocyjnej cenie 200 złotych,

a w pakiecie koszulka startowa znanej firmy sportowej. Ponadto, każdy kto ukończy bieg

weźmie udział w losowaniu Fiata 500!!!


Pragniemy przypomnieć, że Maraton Dębno inauguruje kolejną edycję projektu „Orły

Biegowe”, a limit czasu na ukończenie biegu został wydłużony do 6 godzin. Trasa biegu jest

płaska co sprzyja osiąganiu rekordowych wyników, a atmosfera tworzona przez zawodników

i kibiców jest niezapomniana.

Maraton Dębno jest najstarszym biegiem maratońskim rozgrywanym w Polsce. Nie czekaj!

Zapisz się już dziś! Więcej szczegółów: 50. Maraton Dębno (datasport.pl)

Przemysław Cytrynowicz

ŚwiergotFacebookPinterestaLinkedin
poprzednie

Pięćdziesiąt rozmów na 50. AMPANEL Maraton Dębno – Grażyna Syrek

Następny

Pięćdziesiąt rozmów na 50.AMPANEL MARATON DĘBNO - Anna Bełtowska - Król

Regulaminy
  • Regulamin 51.Maratonu Dębno 2025
  • Regulamin ORŁY BIEGOWE
  • REGULAMIN 10.MISTRZOSTW POLSKI STRAŻAKÓW W MARATONIE
  • REGULAMIN 18.MISTRZOSTW MIASTA I GMINY W MARATONIE
  • REGULAMIN 10.MISTRZOSTW POLSKI NAUCZYCIELI W MARATONIE
  • REGULAMIN 20.MISTRZOSTW POLSKI POLICJANTÓW

Ostatnie wpisy

  • Maratońska Dziesiątka
  • Zapisy na 51.Maraton Dębno 2025
  • Orły Biegowe’2025
  • Zakończ sezon maratoński w Dębnie, a w 2026 rozpocznij sezon w Stolicy Polskiego Maratonu. To tutaj rozpoczął się maraton! 
  • Złote Skrzydła Polskich Biegów dla Maratonu Dębno

Sponsor Tytularny

Sponsorzy

1426259074_794693fa53dd4f7c1badaeca044dc3cf
airzone-logo2
debno
browarwitnica
lispol
debno
logotypgrupagezet-page-001
1425390999_78e3b766d1247db4b562c583073fa178
LOGO_100_lecie_FINAL-768x761
znak_zosp
Logo-psp
ZNP-LOGO-A4

Patronat medialny

blue_pion_bieganie

Maraton Dębno

BIURO ORGANIZACYJNE

Ośrodek Sportu i Rekreacji
ul. Parkowa 20
74-400 Dębno

maratondebno@wp.pl
biuro@maratondebno.pl
osir@maratondebno.pl

TwitterFacebook-fLinkedin-inInstagram

Przydatne informacje

O maratonie
Regulamin
Zapisy
Wyniki
Lista startowa
Aktualności
Dojazd
Noclegi
Program
Kontakt
logotype

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2023 | Projekt i realizacja SportQuality.pl